Czy wyzwania związane z elektryfikacją nie pogrążą branży motoryzacyjnej?

Bardzo możliwe, że w ciągu najbliższych 12 lat branżę motoryzacyjną czeka największe wyzwanie jej historii. Wszystkie marki, które chcą pozostać na europejskich rynkach, gdzie wszystkie największe są położone w Unii Europejskiej, muszą skupić się na elektryfikacji swoich gam modelowych. Wszystko jest efektem zmian w przepisach dotyczących norm emisji spalin, które mają zostać wprowadzone kolejno w 2025, 2030 i 2035 roku.

Do czego muszą przygotować się producenci samochodów osobowych?

Zmiany te dotyczą producentów, którzy chcą działać w Unii Europejskiej, gdyż na innych rynkach elektryfikacja postępuje znacznie wolniej, a do tego wszelkie zmiany w przepisach dotyczące emisji spalin są wprowadzane w znacznie wolniejszym tempie. Unia Europejska w maju 2022 roku zaskoczyła wszystkich, gdyż każdy spodziewał się, że powoli trzeba będzie szykować się do elektryfikacji, między innymi przez to, że niektóre kraje, czy też regiony ogłosiły, że zamierzają wprowadzić zakaz sprzedaży aut spalinowych.

Nikt nie spodziewał się jednak takiej decyzji na poziomie całej Unii Europejskiej, która jest organizacją niezwykle zróżnicowaną, jeśli chodzi o jej członków, którzy znajdują się na zupełnie różnych poziomach rozwoju elektromobilności. Wiele państw całej Unii Europejskiej nie posiada nawet rozwiniętych sieci ładowarek i niestety do takowych wciąż musimy zaliczyć Polskę, w której musi się jeszcze wiele zmienić, by jazda elektrykami była wygodna.

Zmiany planowane przez Unię Europejską są niezwykle radykalne. Pierwsze mają się pojawić się już w 2025 roku. Wszystkie ograniczenia emisji dwutlenku węgla będą określane w stosunku do poziomu emisji CO2 w autach sprzedanych w 2021 roku. Do 2025 roku planowane jest obniżenie emisji o 20%. Drugi próg to rok 2030. Wtedy nie wiadomo jeszcze dokładnie, jak bardzo trzeba będzie obniżyć emisję. Pierwotnie planowano 55%, następnie zmieniono na 37,5%, by ostatecznie raczej postawić na 55% redukcji emisji spalin. 

W 2035 roku z kolei emisja spalin w nowo sprzedawanych samochodach osobowych na terenie Europy ma być niższa o 100%, czyli sprzedawanie jakiegokolwiek samochodu spalinowego, czy nawet elektryka wyposażonego w niewielką jednostkę działającą jako tak zwany Range Extender będzie zakazane.

Czy przemysł motoryzacyjny jest w stanie poradzić sobie z nadchodzącym wyzwaniem?

Na ten moment producenci motoryzacyjni są niezwykle niezadowoleni. W ostatnich latach bardzo dużo zainwestowali między innymi w rozwój jednostek hybrydowych. Przykładem może być Renault, które w ciągu zaledwie kilkunastu lat wydało ogromne pieniądze na rozwój hybryd, porównywalne do tych zainwestowanych przez Toyotę w trakcie całej historii pojazdów hybrydowych tej marki. Do tego wielu producentów jest raczej na początkowym etapie rozwoju gam elektrycznych. Nieźle radzą sobie producenci premium. Regularnie wprowadzają kolejne elektryczne wersje swoich najpopularniejszych modeli i oferują coraz więcej bezemisyjnych alternatyw swoim klientom.

Dobrze radzi sobie też na przykład Volkswagen, który konsekwentnie rozwija gamę pojazdów z rodziny I.D., w której znajduje się z roku na rok coraz więcej pojazdów. Do pełnej elektryfikacji gamy oczywiście długa droga, lecz i tak Volkswagen jest na jednej z lepszych pozycji, jeśli chodzi o europejskie marki. Kiepsko radzą sobie z kolei japońscy producenci, który często mają jeden lub maksymalnie dwa modele elektryczne.

Z pewnością elektryfikacja gamy modelowej może być ogromnym wyzwaniem dla przemysłu motoryzacyjnego. Przede wszystkim sprawi ona, że sprzedaż aut może znacząco zmaleć, gdyż przestanie istnieć między innymi segment przystępnych cenowo aut do miasta. Te staną się znacznie droższe, gdyż obecnie widać to nawet po cenach niewielkich elektryków, które kosztują ogromne pieniądze.

Dla branży motoryzacyjnej niezwykle problematyczne może też okazać się pozyskiwanie surowców potrzebnych przede wszystkim do tworzenia baterii używanych w elektrykach, a także produkowanie ich w wystarczającej ilości. Globalna produkcja aut może od 2035 roku znacząco ucierpieć. Sam przemysł powinien jednak przetrwać, dzięki istnieniu innych rynków.