Czy zakaz sprzedaży aut spalinowych odbije się na rynku pracy? 

Elektryfikacja samochodów

Świat zmierza w kierunku samochodów elektrycznych i wygląda na to, że Polska nie pozostanie w tyle. Rząd postanowił zakazać rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi w kraju od 2035 roku. Posunięcie to było częścią szerszych działań mających na celu walkę ze zmianami klimatu poprzez ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i wprowadzenie na drogi większej liczby pojazdów o zerowej emisji (ZEV). Polska, podobnie jak pozostałe kraje Unii Europejskiej zobowiązały się podjąć tego typu starania.

Jednak pozostaje pytanie, czy decyzje podejmowane na tak wysokich szczeblach są precyzyjnie przemyślane i nie stworzą w najbliższym czasie chociażby problemów na rynku pracy?

Motoryzacyjny rynek pracy a elektryfikacja

Aktualnie w szkołach zawodowych i aktywnych zawodowych mamy setki tysiące mechaników specjalizujących się w naprawach typowych silników benzynowych i diesli. W fabrykach produkujących samochody osobowe pracują kolejne setki tysięcy osób, które od początków kariery skupione były na projektowaniu i konstruowaniu klasycznych napędów. Co z ich stanowiskami pracy? Czy firmy będą w stanie zadbać o swoich pracowników przy tak drastycznej zmianie jaką jest przejście od standardowych silników do zupełnie nowych elektrycznych?

Dla wielu może się to wydawać niemożliwe i absurdalne. Jednak według specjalistów z branży motoryzacyjnej niekoniecznie. Co zatem można zrobić, żeby uniknąć krachu na rynku pracy? Jak można zapewnić pracę tylu osobom z rynku motoryzacyjnego?

Plan do szybkiego wdrożenia

Sytuacja staje się napięta, również między pracownikami a firmami motoryzacyjnymi. To już nie tylko zachodzenie w głowie „co by było, gdyby…” tylko konieczność przejścia z silników klasycznych na elektryczne stała się realnym problemem. Na który jednak istnieją pewne rozwiązania, a żeby uniknąć niepotrzebnych problemów, warto by było wprowadzić je jak najszybciej.

Jednym z realnych pomysłów jest zaangażowanie się samych firm motoryzacyjnych w szkolenia dla swoich pracowników. Zmiany sięgające samochody osobowe mają nastąpić za 10-15 lat, a nie w ciągu kilku miesięcy. W tym czasie można wyspecjalizować swoich obecnych pracowników w nowych technologiach. Takie rozwiązanie byłoby właściwie idealne dla obydwu stron, nie narażając rynek pracy na mocne wahania. Jedynym warunkiem byłoby szybkie wdrożenie planu wśród obecnych pracowników.

Kolejnym pomysłem jest wdrożenie nauki o nowych technologiach już do szkół mechanicznych, dzięki czemu młodzi, którzy ukończą odpowiednie kierunki będą mogli znaleźć pracę.

Obydwa pomysły są proste i mogą zapobiec problemom na rynku pracy. Widać, że już teraz firmy wdrażają tego typu rozwiązania – w końcu z ich linii produkcyjnych schodzi coraz to więcej samochodów osobowych z napędem elektrycznym.