O ile jeszcze podrożeją samochody w 2022 roku?

Obecne czasy zdecydowanie nie sprzyjają kupowaniu samochodu. Ceny wszystkich pojazdów, niezależnie od tego, czy polujemy na pojazd z salonu, czy może na auto z rynku używanego, poszybowały w górę, a ta tendencja ani myśli się zatrzymać. Niestety eksperci w tej kwestii są pesymistami – nieprędko zobaczymy spadki cen w branży motoryzacyjnej. Dlaczego prognozy są aż tak ponure? Cóż, czynników jest naprawdę wiele. Skupimy się dzisiaj na powodach, przez które ceny aut są tak wysokie, a także spróbujemy oszacować, jak bardzo mogą one pójść do góry, bo fakt, że tak się stanie, jest tak naprawdę pewny.

Dlaczego ceny aut ciągle rosną?

Jak zapewne nietrudno jest się domyślić powodów, przez które zarówno samochody osobowe, jak i samochody dostawcze osiągają aktualnie naprawdę zawrotne ceny, jest naprawdę wiele. Oczywiście większość tych problemów ma jedno źródło, lecz każdy z nich oddziałuje na całą gałąź przemysłu motoryzacyjnego na inny sposób.

Oczywiście zarzewiem kłopotów był wybuch pandemii koronawirusa, który wywrócił życia każdego z nas do góry nogami. Lockdowny były problemem nie tylko dla szarego człowieka, ale również dla przedsiębiorców, korporacji oraz producentów samochodów. Oczywiście dzisiaj skupiamy się wyłącznie na tej ostatniej grupie. W wyniku ogólnego zamknięcia gospodarki, wiele fabryk musiało całkowicie wstrzymać produkcję pojazdów, a nawet, gdy sytuacja zaczęła wyglądać trochę lepiej, jedno zakażenie w fabryce mogło sprawić, iż wszyscy pracownicy lądowali na kwarantannie. Sprawiło to, że zmniejszyła się liczba wyprodukowanych samochodów, gdy równocześnie popyt bynajmniej nie zmalał. Spowodowało to sporą wyrwę, którą producenci próbują na wszelkie możliwe sposoby zasklepić. Nie jest to jednak łatwe.

Kolejnym powodem, przez który aktualnie nowe samochody nie są produkowane w takich ilościach, jak przed pandemią, są spore braki w bardzo istotnych dla współczesnych aut elementach, czyli czipach, półprzewodnikach czy wiązkach elektrycznych. W wyniku lockdownów wstrzymane zostało bowiem wydobycie kluczowych materiałów oraz produkcja tychże podzespołów, co skutecznie torpedowało i nadal torpeduje pracę wielu fabryk. Brak elementów oznacza wstrzymanie produkcji i zamiast nadrabiać dziury powstałe w wyniku przerw w produkcji, wyrwy robią się coraz to większe.

Na dokładkę mamy również bardzo szybko rosnącą inflację, w szczególności w Polsce, a także rosyjską inwazję na Ukrainę. Oba te państwa są bardzo istotnym ogniwem w świecie motoryzacyjnym, co bardzo wpływa na kondycję i tempo produkcji fabryk. Problemów jest więc naprawdę wiele i biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki trudno jest się dziwić, iż ceny aut tak drastycznie poszły do góry.

Jakie są prognozy na następne miesiące?

Eksperci są niestety zgodni, iż ceny samochodów niestety nie zaczną się szybko stabilizować. Kryzys gospodarczy uderza we wszystkie państwa, a problem z półprzewodnikami nadal nie jest rozwiązany, co zmusza marki w najlepszym wypadku do cięcia wyposażenia swoich auta, a w najgorszym – do zamykania fabryk. Dodatkowo rosyjska inwazja na Ukrainę sprawia, iż cały świat nie jest pewny przyszłości, co niestety znajduje swoje odbicie w gospodarce.

Leasingi, raty i abonamenty – czy tak wygląda przyszłość rynku motoryzacyjnego?

Wszystkie te wydarzenia sprawiają, iż klienci coraz częściej rozglądają się za innymi formami finansowania, które niekoniecznie znajdują swoje odzwierciedlenie w prawdziwej cenie samochodu. Raty czy leasing to aktualnie wiodące metody finansowania samochodu, lecz coraz częściej do głosu dochodzi sposób abonamentowy. Za jego pomocą jesteśmy w stanie pozyskać samochód na określony okres, a firma, u której abonament wykupujemy, zajmuje się przeglądem, zmianą opon czy naprawą. Nowe formy finansowania, szczególnie w obecnie panujących okolicznościach, zdecydowanie mają rację bytu. Obecnie leasing wydaje się dość pewnym rozwiązaniem, co widać w tendencjach klientów – aut kupowanych za gotówkę jest coraz mniej. Jak wygląda to u Państwa? Zweryfikujmy teorię z praktyką. Zapraszamy do wypełniania naszego „Barometru”.