Od kiedy wchodzą nowe normy emisji spalin Euro 7?

Od ponad 30 lat Unia Europejska intensywnie pracuje nad tym, by zmniejszyć ilość emitowanych spalin przez oferowane w salonach samochody osobowe. Różnych norm zadebiutowało już naprawdę wiele, gdyż najnowsza z nich to Euro 6, a do tego poszczególne normy doczekały się swoich mniejszych aktualizacji. Z racji na to, że od wprowadzenia norm Euro 6 minęło już siedem lat pora na wprowadzenie nowych. Niedługo mają debiutować bowiem normy Euro 7. Od kiedy mają obowiązywać i co zmienią?

Historia norm emisji spalin w Europie

Praca nad jakimikolwiek ograniczeniem tego, ile spalin mogą emitować nowe samochody osobowe rozpoczęły się naprawdę wiele lat temu. Za protoplastę norm Euro, czyli europejskiego standardu spalin można uznać tak zwaną regulację R49, która zadebiutowała w latach 80. XX wieku i ograniczyła emisję takich związków jak tlenek węgla, tlenki azotu, a także węglowodory.

Po raz pierwszy normy Euro pojawiły się jednak w latach 90. XX wieku. Wpierw zadebiutowała norma Euro 0, lecz zazwyczaj na poważnie liczy się je dopiero od normy Euro 1. Ta została wprowadzona na przełomie 1992 i 1993 roku i przyniosła naprawdę znaczące zmiany. Ograniczono wtedy emisję tlenku węgla do 2,72 g/km, a węglowodorów i tlenków azotu do 0,97 g/km w wypadku zarówno aut benzynowych, jak i wysokoprężnych. Samochody wyposażone w silnik diesla dodatkowo nie mogły emitować więcej niż 0,14 g/km pyłów PM. Spowodowało to, że w samochodach osobowych standardem stały się katalizatory.

Kolejną normę wprowadzono już w 1996 roku i znacząco uderzyła ona w auta z silnikiem diesla, gdyż emisja tlenku węgla została ograniczona z 2,72 g/km do zaledwie 1 g/km. Dość rygorystyczne okazały się również normy Euro 3, które wprowadzono w 2001 roku. Wszystkie zmiany powodowały niewielkie zmiany w konstrukcjach silników spalinowych, a w szczególności ich układów wydechowych. Kolejna rewolucja miała miejsce w roku 2006 wraz z wprowadzeniem norm Euro 4.

W 2006 roku wraz z wprowadzeniem norm Euro 4 ograniczono emisję tlenków azotu o 81%, węglowodorów o 87%, tlenku węgla o 89%, a cząstek stałych o 94% względem norm Euro 0, które debiutowały w 1990 roku. Aby spełnić takie normy, pojawiły się na przykład systemy SCR, czyli selektywnej redukcji katalitycznej, które wykorzystują system AdBlue, by oczyścić spaliny w silnikach diesla. Powszechne stały się również zawory EGR.

Kolejne zmiany wprowadzano w 2009 i 2014 roku. Były to kolejno normy Euro 5 i Euro 6. Dodatkowo normy Euro 6 doczekały się naprawdę wiele aktualizacji, które sprawiły na przykład, że dopuszczalna emisja dwutlenku węgla w nowych autach osobowych w Europie jest absolutnie najniższa na całym świecie.

Kiedy w życie wejdą normy Euro 7?

Na ten moment planowaną datą wprowadzenia norm emisji spalin Euro 7 jest 2025 rok. Oznacza to, że nowe normy zadebiutują aż po 10 latach. Trzeba oczywiście pamiętać, że po drodze wprowadzono różne wariacje norm emisji spalin Euro 6, które znacząco je zaostrzały. Mimo tego, że do 2025 roku pozostały jeszcze aż 3 lata, to producenci mają naprawdę mało czasu na przystosowanie się, gdyż dokładne limity nie są jeszcze znane. Z pewnością nie będą one tak ostre, jak planowała to Unia Europejska, która uległa jednak protestom branży motoryzacyjnej.

Jaki wpływ będą miały normy emisji spalin Euro 7?

Póki co na temat tego, jaki wpływ na motoryzację będą miały normy emisji spalin Euro 7, możemy tylko spekulować, gdyż nie poznaliśmy jeszcze ich dokładnego kształtu. To, co się przewiduje to przede wszystkim koniec tanich aut miejskich. Te mają znikać z ofert producentów od 2025 roku lub staną się znacznie droższe, gdyż przystosowanie ich do najnowszych norm emisji spalin Euro 7 ma być naprawdę drogie, przez co opłacalność oferowania takich samochodów będzie znacznie niższa, a dla wielu producentów wręcz zerowa. Na tych zmianach zyskają więc najbardziej samochody elektryczne z segmentu aut miejskich czy też kompaktowych, które będą znacznie bardziej rozsądną alternatywą po tym, jak spalinowe odpowiedniki znacząco podrożeją i ich zakup będzie niezwykle dużym obciążeniem finansowym. W ten sposób pośrednio uda się nakłonić ludzi do kupowania elektryków.